sobota, 25 kwietnia 2015

Klątwa - część I

Opowiadanie było już publikowane na blogu dramione-dwa-swiaty.blogspot.
Dziękuję Venetiii Noks za możliwość opublikowania miniaturki na jej blogu.


Przed Wami moje dzieło. Pomysł narodził się przypadkiem i myślę, że może się spodobać. Więcej moich opowiadań można znaleźć na moim blogu (chociaż ostatnio miałam mały zastój). Zapraszam do czytania :)

Daisy


Klątwa.

Dla Grety  



***
Zawsze byłem przystojny. Po prostu. W naszym rodzie nie rodziły się brzydkie dzieci. Może to zasługa czystej krwi a może przypadek, jednak nikt o nazwisku Malfoy nie był szkaradny.Byliśmy piękni, przystojni... Jednak zawsze musi być ten pierwszy raz, czy jak to tam mówią mugole.
 To mnie prześladuję od Wojny. Znalazłem się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie? Być może.
 Nadal nie wiem jak to możliwe. Jakim cudem słowa zwykłej mugolki, nawet nie czarownicy, wywarły na moje życie taki wpływ? Niewiarygodne. Nawet nie była szlamą, po prostu zwykła dziewczyna, mniej więcej w moim wieku.
***
Tego dnia Śmierciożercy byli w względnie dobrym humorze. Prawie nikogo nie torturowali. Ot, przyjechaliśmy, palimy domy, ktoś gwałci dziewczynę. To  nie była najgorsza masakra, jaką widziałem, jednak dla mugoli mogła być szokiem. Ja niestety przywykłem do takich widoków. Nie mogłem okazać słabości. Nie w towarzystwie ojca i Czarnego Pana.
***
Jakaś dziewczyna właśnie wracała do domu, śmiejąc się i mówiąc do czegoś, co trzymała w ręce  ( Mugole chyba nazywają to telefonem). Nagle stanęła zszokowana a przedmiot wyleciał jej z ręki i roztrzaskał się o chodnik. Rozbieganym spojrzeniem omiatała postacie w czarnych płaszczach i miasteczko, które stało w ogniu. Wydała z siebie dziwny odgłos, coś jak połączenie krzyku i jęku, i zaczęła się powoli cofać.
  Chciała uciec z tego miejsca, które kiedyś było jej domem, jednak kiedy się odwróciła, Śmierciożerca aportował się naprzeciwko niej. Złapał ją brutalnie za ramię. Dziewczyna próbowała się bronić i wyrywać, jednak inni Słudzy Czarnego Pana szybko jej to uniemożliwili.
-Ładna ta dziwka.- nie jestem pewien, kto to powiedział - Ciekawe, czy jej się spodobam. - to był Yaxley. Nigdy nie potrafił utrzymać ptaszka w klatce.
-Taa, będzie miała niezłą skalę porównawczą. - Octavius Nott zaśmiał się i inni mu zawtórowali. Ja mogłem tylko patrzeć i starać się nie okazywać emocji.
***
Nie opowiem wam, co jej zrobili. Wolałbym tego nie pamiętać. Upodlili ją na wszelkie możliwe sposoby. A ja tylko patrzyłem. Bezradny, z maską zimnego drania na twarzy. Nie przejmowałem się jej losem, jednak po tym wszystkim naprawdę powinni ją zabić.Ale oni zostawili ją, jak dziecko zostawia starą, zepsutą zabawkę. Teraz niegdyś ładna dziewczyna konała z cichym szlochem.
-Ty też chcesz mnie skrzywdzić, jak twoi brudni kumple?- zapytała, patrząc na mnie ze wstrętem, chociaż nic nie zrobiłem. Jednak za to mogła mnie nienawidzić. - No dalej, na co czekasz? - jej wzrok był wypełniony nienawiścią - Czemu, kurwa, cały czas patrzysz? Jesteś bardziej obrzydliwy niż tamci...-splunęła w moją stronę. W jej ślinie była krew. - Przeklinam cię. Nie szczeźniesz, doświadczysz bólu większego niż zadano mnie. A kiedy pomyślisz, że moja klątwa straciła moc, zada ci ranę o jakiej nie śniłeś w największych koszmarach. - powiedziała cicho, jednak jej słowa docierały do mnie mimo otaczającego nas hałasu. Wyjąłem różdżkę i zrobiłem to, co powinienem zrobić, kiedy tylko ją zobaczyłem.
-Avada Kedavra.- zielony błysk przeszył nocne ciemności.

***

To się stało jakieś 3 lata temu. Potem była Bitwa o Hogwart, Polowanie na Śmierciożerców, reformy w Ministerstwie Magii...Ja stałem oczywiście po tej "dobrej" stronie, w końcu Malfoyowie nie mogli by trafić do Azkabanu, już moi rodzice o to zadbali.
  Zapomniałem na jakiś czas o mugolce, miałem ważniejsze sprawy na głowie. Przesłuchania, powrót do Hogwartu, staż i praca w Ministerstwie.
  Miałem pewne trudności, nasza rodzina źle się kojarzyła, nazwisko Malfoy nie budziło respektu. Nasza rodzina uważana była za brudnych morderców, wielu miało nas za ścierwa, które w odpowiedniej chwili przeszły na stronę zwycięzców. I mieli racje. Mój ojciec zawsze myślał najpierw o "dorwaniu się do koryta", byle tylko utrzymać swoją pozycję. Teraz zwyczajnie chciał uniknąć kary. A ja? Chciałem po prostu odpocząć od tego gówna...

***

Mężczyzna szedł ciemnymi uliczkami miasta-widma, nieświadomy zagrożenia. Kiedyś miasteczko było ładne, żywe. Teraz jest martwe i spalone, zapuszczają się tu tylko dzieciaki chcące w tym ponurym miejscu wywoływać duchy, często pić i rozrabiać. Mężczyzna stoi pod domem, zapatrzony w ciemną uliczkę. Myślami jest daleko. Nie wie, że w ciemnościach czai się Sfora, gotowa do ataku, głodna i dzika, pragnąca jego mięsa. Nie słyszy długich pazurów uderzających cicho w asfalt.
Tik. Tik. Tik.
Stwory powoli podchodzą do niego. Zaraz zaatakują. Zaraz mężczyzna straci życie.

***

Przeszywający ból w plecach, nodze i na twarzy wyrwał mnie z rozmyślań. Poczułem, jak coś spada mi na plecy i upada razem ze mną na ziemię.
Co jest?!
 Bestia nie wyglądała jak jakieś znane mi stworzenie, jednak przypominała skrzyżowanie wilkołaka i jeszcze czegoś nieokreślonego. Miała ciemne futro, z którego miejscami wystawały jakby kły. Potwór miał długi pysk, z którego błyskały groźnie ostre zęby. Te same, które przed chwilą tkwiły w mojej nodze.
  Szybko wyjąłem różdżkę z kieszeni i już miałem rzucać zaklęcie, kiedy drugi stwór rzucił się na mnie i zaczął szarpać moją rękę. Kątem oka widziałem, jak inne bestie ruszają w nasza stronę.
  Darłem się, jakby obdzierali mnie ze skóry - do czego niewiele brakowało - i starałem się wyrwać drapieżnikowi. Na moją niekorzyść, bestia była silna a jej kumple planowali przyłączyć się do zabawy.
  W chwili, gdy kolejny potwór miał zamiar wyrwać mi szczękę, coś huknęło w dom, pod którym mnie dopadły. Już wcześniej zanosiło się na burze, lecz teraz piorun uderzył w ruderę. Dom zaczął płonąć, jedna ściana się zawaliła. To była moja szansa. Zwierzęta na chwile wpadły w popłoch, a ja skorzystałem z okazji i wyrwałem się. Rany odpowiedziały ostrym bólem, silniejszym niż niejeden cruciatus. 
  Na skraju świadomości aportowałem się na Pokątną.

***

-Doktor Granger! Doktor Granger! - już miałam wychodzić ze szpitala Św. Munga, kiedy dotarły mnie krzyki Estery South, pielęgniarki z Oddziału Nagłych Przypadków - Jest pani potrzebna...Na oddziale mamy pilny przypadek. - spojrzałam na kobietę i rzuciłam moją torebkę z płaszczem na kanapę w pokoju lekarskim. Migiem założyłam fartuch.
- Co się stało? - spytałam i razem ruszyłyśmy na oddział, odpowiednik mugolskiego SOR-u.
- Pewien czarodziej został pogryziony. Potem teleportował się na pokątną i rozszczepił w trakcie teleportacji. Nie wiadomo, co go pogryzło, ale chyba miało jakąś truciznę w ślinie.- pielęgniarka wzdrygnęła się przy tych słowach. Widocznie ten czarodziej wyglądał naprawdę okropnie.
- Kto tam jest?
-Magomedycy z ONP i doktor Ramsay. Jest koniec zmiany, więc niewielu tu jest. Siostra Wembley stara się sprowadzić jeszcze kilku Magomedyków oraz jakichś specjalistów od trucizn.
-Rozumiem.
Weszłyśmy na oddział. Niemal od razu dało się wyczuć zapach jakiejś zgnilizny. Źródłem nieprzyjemnego zapachu prawdopodobnie była osoba, którą właśnie lewitowano do pokoju. To był czarodziej o którym mówiła Estera. Jego ciało było brudne od krwi i całe poszarpane. Z ran lała się również ciesz przypominająca sok bananowy. "Pewnie ropa" - pomyślałam i ruszyłam za Magomedykami, uprzednio prosząc siostrę o podstawowe eliksiry lecznicze.

***

- Już po wszystkim, Granger. Chociaż młody Malfoy nadal wygląda jak kupa nieszczęścia. - Ramsay razem ze mną stał za szklaną szybą do pokoju pacjenta i przyglądał się mu. Po operacji i wielu zaklęciach nie było już z nim źle, chociaż będzie potrzebował długiej kuracji.
 -Młody Malfoy? - powtórzyłam ze zdziwieniem.










Koniec części pierwszej.

3 komentarze:

  1. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejną część :)
    Super pomysł ;)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy powstała już druga część? :) Bardzo proszę o powiadomienie, gdy to nastąpi - heaven-knows-niebiosa-wiedza.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Addie Della Robbia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie czekam na drugą część!
    Super historia ;d
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń